- Pokój numer 785 poproszę, kochanie. - kobieta, mniej więcej po
trzydziestce złapała mnie za rękę, widać było, że jej się
śpieszyło.
Ubrana w zwykłe dżinsy, koszulę, twarz opatulona chustą. Zapewne
nie chciała, by ktokolwiek ją rozpoznał. Nie udało się to nawet
mnie, więc nieźle się maskowała!
Miałam szczęście, że pokój ten był akurat wolny. Podałam jej
klucze i życzyłam miłego pobytu w “Celebrity Room”.
***
Słońce
leniwie wyłoniło się spod ciężkich, szarych chmur. Pochmurny
londyński poranek, normalka, zawsze tak tu było. Ziewnęłam
przeciągle. Wysunęłam się spod ciepłej kołderki i delikatnie
dotknęłam bosymi stopami zimnej podłogi. Wzdrygnęłam się, ale
kontynuowałam wędrówkę do hotelowej łazienki. Tam wzięłam
gorący prysznic, podczas którego zastanawiałam się nad tym, co
się wczoraj stało. Nie powinnam była się zgodzić… Ale z
drugiej strony, jeśli ja nie jestem szczęśliwa, to mogę chociaż
sprawić żeby ktoś inny był.
Usłyszałam
pukanie do moich, więc już ubrana otworzyłam moje drzwi numer 785.
Ujrzałam w nich szatynkę o niebieskich oczach i nieśmiałym
uśmiechu. Zbliżyła się do mnie niebezpiecznie blisko i dotknęła
moich ust swoimi. Ja odpowiedziałam na pocałunek. Znowu to
zrobiłam! Dlaczego nie mogę powiedzieć sobie nie? Wczoraj byłyśmy
takie zagubione, nie wiedziałyśmy co robimy, ale dzisiaj?
-Hej.
- powiedziała zadowolona – Masz dzisiaj ważny dzień, więc
przyszłam podnieść cię na duchu.
-Tak,
ja właśnie… właśnie za pół godziny muszę być w Heavenly
Restaurant i… - wpatrywałam się uparcie w podłogę
-Jasne,
nie przeszkadzam ci, moja gwiazdko. Powodzenia! - pomachała mi na
pożegnanie
Natychmiast
gdy odeszła zebrałam wszystkie potrzebne mi rzeczy do torby i
wyszłam z pokoju. Na dole czekała już na mnie taksówka.
***
Pukałam i pukałam, ale nikt się nie odzywał. W końcu weszłam
bez pytania. W końcu mogło się tej kobiecie coś stać! Stała
przy oknie z papierosem, nieco zakłopotana.
- Tutaj nie wolno palić, proszę pani. - zwróciłam jej uwagę
- W zamian za dyskrecję mogę coś ci opowiedzieć. Chcesz? -
uśmiechnęła się prowokacyjnie.
Nie wiedziałam jak się zachować, więc po prostu usiadłam na
krześle, które mi odsunęła. Byłam zdziwiona jej zachowaniem, ale
jednocześnie zaintrygowana. Poza tym, kogoś mi przypominała, jej
oczy były takie podobne, do tych ciepłych, do pewnego czasu
codziennie spotykanych, których teraz tak ogromnie mi brakowało.
Musiałam zostać, to mogła być ostatnia okazja, by ich nie
zapomnieć.
***
Gdy
weszłam do lokalu, zauważyłam, że przy stoliku mojego menadżera
siedzi jego kolega z branży razem ze swoim podopiecznym, członkiem
popularnego boysbandu. Kolana się pode mną ugięły. Co to miało
znaczyć?
-Chcesz
być sławna, prawda? - spytał na wstępie obcy mi menadżer –
Więc zawieramy umowę. Tobie potrzebne wybicie, nam sensacja. Lily,
poznaj Patricka, Patrick, poznaj Lily. Od dziś jesteście parą.
Brązowowłosy zachłysnął się wodą. Jego twarz stała się
czerwona, więc poklepałam go po plecach. Gdy skończył się
krztusić, staliśmy chwilę w szoku.
-Ale
ja… - zaczęłam protestować
-Twoje
słowa nic nie zmienią. Podpisaliśmy umowę, wedle której masz
robić wszystko co ci każę. Choćby jeden protest, a możesz
pożegnać się z karierą, która nawet się jeszcze nie zaczęła.
Spojrzałam
na chłopaka, który był jedyną deską ratunku.
-Ciebie
też to dotyczy. - menadżer popatrzył na chłopaka – A teraz,
gołąbeczki, zostawiamy was samych. O dwudziestej macie wstawić się
na imprezie u Nicka.
Wyszli
z restauracji.
Moje
oczy zaszły łzami. Nikt nigdy tak mnie nie traktował, jak ten
dureń menadżer, ale musiałam go słuchać. Poza tym… Myślą
przewodnią mojego życia była sława, a sam głos i dobre piosenki
nie wystarczą. Ludzie muszą złapać się na chwyt reklamowy.
Przyjrzałam
się chłopakowi. Prawie czarne, zaczesane do góry włosy, oczy tak
ciemne, że nie było widać źrenic, przystojna, pociągła twarz.
Pierwszy raz widziałam go na żywo. Wcześniej patrzył na mnie
tylko z plakatów i filmików na YouTube, teraz lustrował mnie
wzrokiem, tak samo jak ja jego. Serce waliło mi szalenie szybko.
-
Witaj w showbiznesie. - powiedział zniesmaczony.